Rozsmakuj się w podróżach

Zakopane + Kraków w jednej podróży

22.05.-26.05.2016 

Długie weekendy majowe to najlepsza okazja do podróżowania po Polsce i to nie tylko dlatego, że nie starczy nam czasu na zagraniczną podróż. Pierwszy raz wybraliśmy się w góry wiosną i na pewno nie ostatni, ale jedno co jest pewne to że zwiedzanie najpopularniejszych kierunków trzeba dobrze zaplanować. Kilka słów o Zakopanem.

Po pierwsze polecamy dopasować sobie czas wyjazdu i powrotu tak, aby nie utknąć w kilkugodzinnych korkach na słynnej zakopiance. My jadąc z pomorza wycelowaliśmy tak aby Kraków mijać koło godziny 13. Rzeczywiście koło 16 zaczęły się kilkukilometrowe korki. Powrót zaplanowaliśmy na dzień wcześniej i ostatnią noc spędziliśmy w Krakowie. Zyskaliśmy na czasie, zaoszczędziliśmy nerwy i zobaczyliśmy piękne polskie miasto. Szkoda tylko, że tak krótko.

Spędzając w górach zaledwie 3 dni przez myśl nam nie przeszło, aby rezygnować z jedzenia regionalnego na rzecz modnego slow foodu czy nieśmiertelnego fast foodu. Totalny MUST! Zakopanego to szlak oscypkowy. Wbrew temu co może się wydawać prawdziwy oscypek z mleka koziego lub owczego produkowany jest jedynie w miesiącach od maja do października. W tym czasie możemy trafić na szlak oscypkowy, który łączy 31 bacówek, gdzie można zobaczyć jak wygląda produkcja tego sera poczynając od wypasu owiec. Co więcej możemy na miejscu spróbować świeżych wyrobów i gwarantuję, że te bardzo różnią się od sprzedawanych na rynku.


W związku z tym, że mieszkaliśmy w okolicach Krupówek na główne posiłki wybieraliśmy się tam. Nie każdemu to miejsce przypadnie do gustu ze względu na panujący tu tłok, ale jest on niczym w porównaniu do tłoku w schroniskach znajdujących się na najpopularniejszych szlakach turystycznych. Niestety szybciej zejść na dół niż doczekać końca kolejki. 

Z czystym sumieniem polecamy kilka miejsc, które odwiedziliśmy:

Owczarnia - dani z grilla
Karczma po zbóju - najlepsze grzane piwo na miodzie jakie piłam
Karczma Zapiecek

Muzyka góralska to w każdej karczmie raczej standard. Dużym plusem są wyroby własne i nieograniczony dostęp do baraniny.








Jarmarki Bożonarodzeniowe 

24.11- 26.12 BERLIN

 

Jak co roku, w Berlinie odbywają się jedne z największych jarmarków Bożonarodzeniowych w Europie. Już od 24 listopada można poczuć tam prawdziwie świąteczny klimat i zakupić mikołajkowe upominki. Jednak z zakupami należy być ostrożnym. Zacznijmy od początku.

 

Weihnachtsmarkt Gendarmermarkt


Największy i zarazem jedyny odpłatny jarmark w Berlinie. Imponujący szczególnie nocą, oświetlony tysiącem lampek i w pięknej lokalizacji. Czynny od godziny 11 do 23, a już o 18 ciężko o miejsce siedzące w znajdujących się na jarmarku restauracjach i barach. Bilet wstępu to symboliczne 1 euro, ale jest to na pewno jedne z najdroższych miejsc zarówno do zakupów jak i do konsumpcji. Strzeżcie się więc, bo stoiska uwodzą wszystkie nasze zmysły.




 

Co ciekawe, nie wszystkie stoiska jarmarczne to typowo lokalni wystawcy. Znajdziemy tu francuskie wina, sery a nawet francuską elegancką restauracje. Być może dlatego, że jarmark położony jest pomiędzy francuski a niemieckim kościołem. Po za tym zauważyłam też węgierskie langosze, które cieszyły się nie małym powodzeniem.






Oprócz kulinariów można nacieszyć oko niezwykłymi rękodziełami, zaczynając od ozdób choinkowych na paskach do spodni kończąc. Duży wybór ceramiki, galanterii skórzanej, haftów, rzeźb i suwenirów dla turystów.





Jest jednak kilka rzeczy bez których odwiedzenie jarmarku nie miałoby sensu. Jednym z nich jest przystanek pod ogrzewanym parasolem na grzane wino (4Euro +kaucja 2 Euro za kubek), a do tego już koniecznie Bratwurst. Od razu robi się cieplej.

 

 

 



Jarmark Alexanderplatz Lunapark

Drugi z odwiedzonych przeze mnie jarmarków to położony w centrum miasta Jarmark Alexanderplatz. Blisko centrów handlowych i małych sklepików. Ta lokalizacja nie jest jednak tak przepełniona nostalgicznym świątecznym klimatem. To jarmark skierowany głównie do rodzin z dziećmi ze względu na lunapark i lodowisko. Dorośli też znajdą coś dla siebie w centralnie położonej Dyskotece Świętego Mikołaja.Wstęp jest zupełnie darmowy, a i ceny nieco przystępniejsze. Menu pozostaje bez zmian ;)

 

Wielkie Greckie Wakacje

 Rodos

Grecja - kulinarny raj dla miłośników dobrego wina, oliwek, oryginalnego sera feta i... mięsa mielonego. W sierpniu trochę zbyt upalna, ale mimo tego piękna i smaczna. Ludzie o prawdziwie wyspiarskiej mentalności, szokujący swoim luzem turystów wyrwanych na jeden tydzień ze szponów pędzących korporacji w wielkich miastach.

Greek plate


Lokale gastronomiczne cenami nie rozpieszczają, ale też nie są powyżej europejskich standardów. Warto więc spróbować wszystkich regionalnych dań, a w tym celu udać się do tawerny lub do baru fast food, raczej szerokim łukiem omijając restauracje.

Każdego dnia na Rodos utrwalałam sobie w pamięci pewne rzeczy, o których niby wiedziałam, ale gdzieś umknęły. Po pierwsze - sałatka grecka nie ma w składzie sałaty. Po drugie - nigdy nie ufajcie greckim rozkładom jazdy komunikacji miejskiej. 

 

Jednym z flagowych dań głównych jest musaka czyli zapiekanka na bazie ziemniaków, bakłażana i mielonego mięsa. Co ciekawe oraz niespotykane w kuchni polskiej - mięso doprawione cynamonem.

Nutę cynamonu wyczujemy także w pomidorowym gulaszu wołowym stifado, dzięki któremu dowiedziałam się do czego użyć marynowanych cebulek.

 

Nie można nie wspomnieć o greckich souvlaki, czyli grillowanych szaszłyków z mięsa baraniego lub wieprzowego i oczywiście niezastąpionego dodatku, czyli tzatziki. Od tego ostatniego wróciłam kompletnie uzależniona, bo smakował do warzyw, do mięsa i jedzony łyżką.

Chcąc trochę zaoszczędzić jadamy w barach z fast foodem. Z Grecji nie wyjeżdżamy bez zjedzenia gyrosa w chlebku pita. Nie kojarzmy go z kebabem! Dobrze doprawiona wieprzowina, świeże warzywa, frytki i nieodłączny sos tzatziki. Cena 2,5€. Dostępność w każdym miejscu o każdej porze. 

Kuchnia grecka uznawana jest za prostą. Dużo czosnku, oliwy z oliwek, pomidorów i papryki. Warto wybrać się na kulinarną podróż do tego kraju. Przywieźć przyprawy, oliwki i fetę z mleka owczego. Nabrać trochę wyspiarskiego luzu i wspominać wakacje przy greckim, doskonałym winie.



Trochę Francji w Polsce

Gdańsk, Jarmark Francuski 

Trafiłam na niego przypadkiem i niestety dobiegł już końca... Nie tracę jednak nadziei, że nie był to ostatni jarmark tematyczny w Gdańsku.  Ceny bardzo wysokie, ale jakość produktów zdecydowanie 

najlepszej klasy. 

 

Wydarzenie było wspaniałą okazją, aby zapoznać się z produktami kuchni francuskiej: 

aromatycznych, świeżo upieczonych bagietek i croissantów, 

ciasteczek, 

długo dojrzewających wędlin, serów i win ze wszystkich regionów Francji, 

u boku przypraw i owoców suszonych. 




Ze zdobyczy mogę wymienić:

-ser Stary Gruyere taki jakiego nigdy nie jadłam...

Będę szukać go wszędzie.

-tartaletki jabłkowe

-oliwki (z pestką czyli najlepsze)

Teraz tylko czekać na edycję Włoską ;)




A to wszystko właśnie w Gdańsku.

 

 






Austria
Flachau, Marzec 2014


Sky Lounge Grissenkarhaus Flachau

To była moja druga wyprawa do Austrii. Nie wiedzieć czemu za pierwszym razem nie urzekły mnie Alpy, sporty zimowe i kuchnia. Kuchnia pewnie dlatego, że była hotelowa. Alpy dlatego, że snowboard jest nie dla mnie. Drugie podejście zmieniło diametralnie wszystkie opinie. Po pierwsze, przesiadłam się narty. Po drugie, można też śmiało powiedzieć, że Austria trafiła do mojego serca przez jedzenie.

Kuchnia Austriacka łączy w sobie kuchnie węgierską, czeską, niemiecką, francuską i włoską. Królują w niej mięsa, ziemniaki, kluski i desery.

Flagowy przepis kuchni austriackiej– puszysty deser Kaiserschmarren przygotowany z mleka, mąki i jajek. Podawany z domowymi konfiturami- śliwkową lub jabłkową, stanowi odmianę dobrze znanego omleta. Smażony i jednocześnie krojony na patelni, podawany już w drobnych kawałkach z cukrem pudrem. Jedzony z okazji śniadania, obiadu i kolacji.



Mówiąc o kuchni austriackiej nie można zapomnieć o Wiener Schnitzel. Tutaj okazało się być prawdziwym powiedzenie, że podróże kształcą. Otóż całe życie wydawało mi się-nie wiem dlaczego-że Wiener Schnitzel to wyjątkowo duży schabowy. Ten podany w Austrii był tak duży, że wzbudziło moje wątpliwości czy rzeczywiście można taki sznycel zrobić z wieprzowiny. Odpowiedź-nie można. Sznycel wiedeński to danie z cielęciny. Co więcej, nazwa "wiedeński" jest zastrzeżona, co może prowadzić do nakładania kar na restauratorów, gdyby użyli mięsa wieprzowego podając potrawę pod tą nazwą.


Kolejną cechą typową dla sycącej austriackiej kuchni są dania z ziemniaków. Ofenkartoffel to dodatek lub danie, które ma wiele sposobów podania. Głównie pieczonego ziemniaka podaje się z szynką i śmietankowym sosem ze szczypiorkiem. Można spotkać też w wersji wegetariańskiej lub z krewetkami.
 Gröstl to smażone z boczkiem, cebulką ziemniaki podawane z jajkiem sadzonym i szczypiorkiem. Wygląda i smakuje... kalorycznie, ale takie właśnie dania powinno się podawać 1600 metrów nad ziemią.




A po wspaniałym posiłku nie odpuszczamy deseru. Apfelstrudel to rolada z jabłkami z ciasta o konsystencji pomiędzy ciastem naleśnikowym a francuskim, bardzo cienko rozwałkowanym, z nadzieniem z jabłek. Podawany na ciepło z bitą śmietaną lub sosem waniliowym.



Jednak to Germknödel czyli drożdżowy knedel był dla największym zaskoczeniem. Idealnie puszysty w nadzieniem z jagód, posypany makiem i z dużą ilością ciepłego sosu waniliowego. Niebo. Na pewno spróbuję zrobić go w domu. 

Za co pokochałam kuchnię austriacką? Za to, że szarlotka może mnie jeszcze zaskoczyć, za dużą ilość sosów i za uczucie bezkarności podczas przyjmowania ogromnych ilości kalorii . Pojedźcie, bo warto. ;)

Miejsca:
Restauracja na stoku, przemiła obsługa, pyszne jedzenie, piękne widoki.
Najlepsze żeberka -uwaga 1 porcja wystarcza na 3 osoby!
U stóp gór, doskonałe miejsce na spędzenie wieczoru.

1 komentarz: